Remament – wystawa Tomasza Jury
Serdecznie zapraszamy do wzięcia udziału w wystawie profesora Tomasza Jury. Wystawa przedstawia ciekawy dorobek artysty. Projekty precyzyjnie wykonane z nutką satyry, oraz satyry. Sam określa niektóre swoje prace jak „rysunki erotyczne”. Jego plakaty z lat 60 i 70 pokazują ogromną światową klasę Polskiego plakatu. Nas szczególnie na wystawie urzekły plakaty ręcznie malowane przez artystę. Każda litera, każda kreska powstała za pomocą pędzla i farby, a nie w programie graficznym.
Kilka prac Tomasza Jury
Profesor Jura o sobie
Urodziłem się o 7 rano 7 lipca 1943 roku w Andrychowie, w powiecie wadowickim. Szkołę plastyczną ukończyłem dzięki rodzicom, którzy swoim wstawiennictwem dwukrotnie uchronili mnie przed wyrzuceniem z powyższej placówki. Raz za to, ze zostałem znaleziony w szafi e – podejrzewam, że gdyby to była szafa w męskim akademiku, to nikt nie miałby do mnie pretensji. Gdyby te próby się powiodły, byłbym dzisiaj kimś innym, gdzie indziej. Studia wyższe ukończyłem na Wydziale Propagandy w katowickiej filii krakowskiej Akademii Sztuk Pięknych, gdzie głównie zajmowaliśmy się życiem towarzyskim, wystawianiem kabaretów oraz organizowaniem słynnych Bali na ASP, na których bywanie należało do dobrego tonu, ana których pełniłem, bodaj najistotniejsza dla przebiegu zabawy, funkcje barmana. Zostało mi to do dzisiaj, zmieniła się tylko strona baru. Na studiach wiodło mi się dobrze. Udało mi się uzyskać 5 nagan z wpisem do indeksu za permanentne opuszczanie zajęć. Wynik byłby dużo lepszy gdyby nie zaniżył go prof. Rafał Pomorski – pierdołami się nie zajmował. Pierwsza wystawę indywidualną miałem po drugim roku, później było ich ze sto- z plakatu, satyry, rysunku, grafiki. Z Bzdokiem, Czeczotem, Duda-Graczem za świetnych czasów Szpilek redagowaliśmy stały dodatek, miedzy innymi: doc., dr, mgr. Urwało się, gdy przewodnia siła narodu, oczyszczając przedpole przed kolejnym Zjazdem wymieniła naczelnego na bardziej odpowiednia osobę. Trochę szkoda. Za czasów KTT debiutowali w Szpilkach między innymi: Dudziński, Mleczko, Sawka. W tym czasie współpracowałem także z miesięcznikiem Ty i Ja. Czasopismem, które przemycało miazmaty zachodu w umysły młodzieży. Kiedy za Gierka rzucono hasło „Rodzina socjalistyczna to 2+3”, przemianowano Ty i Ja na gazetę rodzinna. Pismo w nowej postaci wychodziło przez czas wystarczający na spłodzenie jednego dziecka, po czym upadło. Ustrój parę lat później także. W tym czasie udało mi się, mimo wszystko, zaprojektować ok. 50 okładek do Szpilek oraz Ty i Ja. W związku z powyższymi realizacjami byłem zapraszany do współpracy do ponad 10 gazet różnej maści. Wszystkie krótko po tym fakcie upadły. Dlatego dzisiaj na takie propozycje reaguję ostrożnie. Nie jestem świnia. Poza współpracą z upadającymi gazetami, udało mi się uzyskać ponad 100 nagród różnych autoramentów za twórczość w dziedzinie plakatu, rysunku, satyry, grafiki, pedagogiki. Wydałem dwie książki – Ona i Ona . Wydrukowano 200, może więcej, plakatów, 160 grafik, ok. 2000 rysunków satyrycznych (dwukrotna Srebrna Szpilka), w Panoramie, Szpilkach, Wprost, Nie, Tak i¬ Nie, Ekranie, Das Magazin i innych organach z moja lub bez mojej zgody. Nie najgorszy byłem w plakacie politycznym. To nie była wielka sztuka – ilość symboli ograniczona – treść i warsztat też. Wystarczyło mieć duży słoik czerwonej farby i trochę inteligencji. Resztę robiła dystrybucja. Cała Polska tym była oblepiona. Pieniądze z tego były niezłe. Na akademii przeszedłem wszystkie szczeble do profesora zwyczajnego – za każdym razem weryfikowany przez odpowiednie gremia. Szkoda tylko, że te awanse, poza tytułem naukowym, niewiele zmieniają. Ale jeżeli ktoś musi być tyle razy weryfikowany, ostrożność w wysokości przyznanego uposażenia jest zrozumiała. Dzisiaj nie muszę już zdawać egzaminów, nie ma na co awansować. Prowadzę pracownie dyplomującą, którą co roku opuszcza kilku magistrów sztuki. Przez lata uzbierało się ich 128, z czego jestem bardzo dumny. Nie będę specjalnie oryginalny, kiedy stwierdzę, ze z wszystkiego, co w życiu zrobiłem, najważniejszym osiągnięciem są moje dzieci: dorosły, 30-letni syn i 13-letnia Agnieszka – cudo, które mam z obecną żoną Arletą, kobieta o niespokojnym duchu i bardzo dużym wzroście. Jak włoży szpilki jest wyższa ode mnie – chociaż jestem słusznego wzrostu. Trochę straszno!
Tekst pochodzi z wydanego w 2000 roku katalogu: Jura Notatnik. 32 lata pracy pedagogicznej, 33 lata pracy zawodowej, razem: 65 lat.
Koniecznie polecamy wzięcie udziału w wystawie, wystawa trwa tylko do 21 października.